czwartek, 31 października 2013

Wesołego Halloween...

Halloweenowy wieczór.
Stiles siedział na łóżku powoli kartkując książkę z historii. Jutro ma ważny test, a zawartość podręcznika była mu zupełnie obca, więc zamiast straszyć sąsiadów, zakuwał w pokoju choć ostatnio nie mal głowy do nauki. Wokół niego działo się zbyt wiele, by mógł spokojnie usiąść przynajmniej na 5 minut. Nauka szła mu coraz gorzej, więc ojciec dał mu szlaban i właśnie dlatego tu siedział. Jeśli obleje ten test ojciec go zamorduje, albo w najlepszym wypadku zamknie go na cztery spusty w pokoju i będzie karmił suchym chlebem.
  • Rewolucja francuska.... Do czego niby mi to się przyda? - mówił sam do siebie.
Stiles próbował zapamiętać najważniejsze informacje, powtarzając je sobie w głowie.
Nagle usłyszał dziwne hałasy za oknem. Z początku zignorował to, ale z czasem nasilały się. Chłopak odkładając książkę zszedł z łóżka i chwytając kij bejsbolowy cicho podszedł do otwartego okna. Wyjrzał przez nie i jedyne co zobaczył to gałęzie bliskiego drzewa poruszane przez wiatr.
  • Nauka powoduje halucynacje. - powiedział do siebie i już chciał się odwrócić by wrócić na swoje miękkie łóżko, gdy znowu usłyszał dziwny dźwięk i ujrzał ciemną postać stojącą w rogu pokoju.
Chłopak cofnął się, a tajemnica postać przybliżając się ujawniła swoje obliczę.
  • Jezu, Derek. Przestraszyłeś mnie. - odparł Stiles wyrównując swoje przyspieszone strachem tętno.
  • I o to właśnie mi chodziło. - powiedział Derek.
  • Debil.
  • Co ty tu właściwie robisz?
  • Yyyy... Mieszkam?
  • Chodzi mi o to, że jest Halloween i powinieneś zbierać cukierki w przebraniu bałwanka, a nie siedzieć w domu.
  • Nie mogę. Muszę się uczyć na bardzo ważny test z historii. Ojciec mnie zabije jak go nie zdam.
  • W takim razie muszę załatwić to po mojemu. - Derek przybliżył się do Stilesa tak, że ich nosy prawie się stykały. - Cukierek albo psikus.
  • Niestety nie mam żadnych cukierków. - odparł szeptem Stiles.
  • W takim razie muszę cię ukarać.
Derek spojrzał w głębokie oczy Stilesa z sadystycznym uśmiechem, a zaraz potem jego usta połączyły się w namiętnym pocałunku z ustami młodszego chłopaka.
  • To ma być moja kara? - zapytał Stiles gdy już się od siebie oderwali.
  • Jeszcze z tobą nie skończyłem. - powiedział starszy i pchnął Stilesa na łóżko, samemu siadając na nim okrakiem.
  • Nadal nie widzę tu nic, co mogłoby być dla mnie karą.
  • Mogę przestać...
  • Nie! Chcę mieć cię tylko dla siebie. - odparł Stiles i przyciągnął Dereka bliżej.
Ich usta ponownie złączyły się, a ręce Stilesa powędrowały pod bluzkę starszego badając jego umięśnioną klatę.
  • Przez ciebie nie zdam historii! - wtrącił dysząc Stiles.
  • Ale za to biologię zdasz na 6.
Chłopak zaśmiał się, co Derek wykorzystał ściągając jego bluzę. Wkrótce ubrania ich obu porozrzucane były po całym pokoju.
Przerywając kolejny gorący pocałunek, Derek spojrzał w oczy Stilesa i powiedział:

  • Wesołego Halloween....


    --------------------------------------------------------------------------------------------------
    Krótki, ale obiecałam, że będzie ;)
    Dedykuje go mojej uroczej siostrzyczce Angeli <33333 Mam nadzieję, że ci się spodoba :D




środa, 16 października 2013

Masz na myśli.... randkę?

Pierwszy dzień w nowej szkole. Tego Stiles bał się najbardziej.
Jego ojca przeniesiono do Beacon Hills, więc chłopak musiał zostawić wszystkich przyjaciół i przeprowadzić się z Nowego Jorku do jakiegoś małego miasteczka. Nie był tym specjalnie zachwycony, ale nie miał wyboru.
Siedział w swoim Jeepie zaparkowanym na szkolnym parkingu, ale nie odważył się z niego wysiąść.
W końcu wziął się w garść i chwytając torbę leżącą na siedzeniu obok, wysiadł z auta. Westchnął głęboko dodając sobie odwagi i ruszył w stronę ceglanego budynku.

Po zakończonych zajęciach Stiles przyznał, że nie było tak źle jak się spodziewał. Zaprzyjaźnił się nawet z chłopakiem o imieniu Scott.
Stał razem z nim przy szafkach i słuchał jak chłopak opowiadał mu o szkole, mieście i gdzie najlepiej można się zabawić. Niestety nie zakończyli tej rozmowy, bo obok nich pojawił się mężczyzna. Był starszy od nich o kilka lat. Miał ciemne, krótkie włosy, hipnotyzujące, zielone oczy, a ubrany był w ciemne spodnie, białą bluzkę i czarną, skórzaną kurtkę.
Tajemniczy mężczyzna odszedł gdzieś ze Scottem, a Stiles patrzył nieprzytomnie w stronę, w którą odeszli.
Zdał sobie sprawę, że nigdy nie widział nikogo takiego w swoim życiu. On był inny... Nie taki jak wszyscy; był niezwykły, ale nie potrafił tego wytłumaczyć. Chłopak nie wiedział dlaczego, ale coś go do Niego ciągnęło.
Postanowił, że za wszelką cenę dowie się kim jest.

Następnego dnia po zakończonych zajęciach Stiles postanowił śledzić tajemniczego mężczyznę. Było to nawet proste, bo tego popołudnia znowu odwiedził Scotta. Chłopak szybko wsiadł do swojego jeepa i ruszył za samochodem bruneta. Jeździł za nim po całym mieście, jednak wydawało się, że błądził bez celu. Camaro mężczyzny doprowadziło go na całkowicie pustą drogę. W pewnym momencie mężczyzna zatrzymał gwałtownie samochód, co zmusiło Stilesa do postąpienia podobnie. Przez dłuższą chwilę oba samochody stały pośrodku drogi, lecz po jakimś czasie tajemniczy brunet wysiadł ze swojego auta i ruszył w stronę jeepa Stilesa. Jego twarz wyrażała złość, co przestraszyło młodszego chłopaka. Jego strach pogłębił się, gdy starszy gwałtownie otworzył drzwi jeepa i chwytając go za koszulkę siłą wyciągnął go z auta przygważdżając go do maski.
  • Dlaczego mnie śledzisz? Kto Cię nasłał? - zapytał jeszcze bardziej zaciskając pięść na koszulce Stilesa.
  • Nikt, przysięgam! Ja po prostu....
  • Po prostu co?
  • Moja ciekawość przejęła made mną kontrolę.
  • Następnym razem zastanów się kogo chcesz śledzić. - odparł mężczyzna puszczając Stilesa i ruszył w stronę swojego samochodu.
  • Kim jesteś? - zapytał niepewnie młodszy.
  • Derek. - odpowiedział wsiadając do Camaro.
  • Jestem Stiles!


Po tym wydarzeniu Stiles całymi dniami chodził za Scottem i wypytywał o Dereka. Chciał wiedzieć o nim jak najwięcej, lecz sam nie wiedział dlaczego. Było w nim coś tajemniczego, co doprowadzało go do szału. Biedny Scott musiał dokładnie opowiadać na zadawane przez przyjaciela pytania. Oczywiście omijał temat tej niebezpiecznej strony mężczyzny. Nie chciał go mieszać w to całe bagno, ale widząc jak Stiles się nim interesuje, prędzej czy później i tak się dowie.
Derek nie był psychopatycznym mordercą, w przeciwieństwie do jego wuja Petera, ale lepiej z nim nie zadzierać.

Gdy już Stiles całkowicie zadomowił się w Beacon Hills postanowił dołączyć do szkolnej drużyny lacrosse. Razem ze Scottem udał się na boisko, gdzie drużyna rozgrzewała się. Stiles dostał się do drużyny, co go ucieszyło i ł zarazem, bo chodź umiał grać nie był w tym jakoś świetny.
Na jego pierwszym treningu, podczas ćwiczeń Stiles zauważył znajomą sylwetkę między trybunami. Widok przyglądającego się mu Dereka tak go rozproszył, że jeden z graczy wpadł na niego.
  • Stilinski! Skup się na grze! - zawołał trener dmuchając w jego nierozłączny gwizdek.
Chłopak wstał z ziemi i rzucając ostatnie spojrzenie w stronę Dereka wrócił do treningu.


Kiedy trening się zakończył, a Stiles i Scott wychodzili, że szkoły zauważyli przed nią znajome camaro. Oparty o auto stał nie kto inny jak Derek.
  • Scott, musimy pogadać. - powiedział mężczyzna, gdy byli blisko niego.
  • Jasne. Coś się stało?
  • Muszę pogadać z tobą i Isaac'iem. To pilne.
  • Pewne. Poczekaj, zaraz po niego pójdę. - odparł Scott i zostawiając Dereka i Stilesa poszedł szukać Isaaca.
  • Słuchaj.... - zaczął Stiles lekko podenerwowany. - Przepraszam za tamten wieczór.
  • Nie szkodzi. Tylko następnym razem jak będziesz chciał kogoś śledzić, rób to bardziej subtelnie.
Stiles zaśmiał się i jakby zapominając o całym zdenerwowaniu powiedział:
  • Chciałbyś może kiedyś gdzieś wyskoczyć?
  • Masz na myśli.... randkę?
  • Tak.... Nie... Nie wiem.... Jak chcesz. - odparł plącząc się w słowach Stiles.
  • Kiedy i gdzie?
  • Jutro o 18 w kafejce na rogu?
Derek nie zdążył odpowiedzieć, bo dołączył do nich Scott razem z Isaac'iem.
  • Jesteśmy gotowi Derek. - powiedział Isaac i na gest starszego wsiedli do samochodu.
Mężczyzna odwrócił się w stronę auta i stanął przed drzwiami od strony kierowcy.
  • Do zobaczenia jutro. - rzucił w stronę Stilesa i wsiadł.
Gdy camaro odjechało Stiles nadal nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał. Uśmiechnął się tylko i udał w stronę parkingu gdzie stał jego jeep.

Podsumowując dostał się do drużyny lacrosse i chyba umówił się na randkę z Derekiem. Można powiedzieć, że przeprowadzka tutaj nie była najgorszym pomysłem.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znalazłam trochę czasu i udało mi się coś napisać :)
Będę wdzięczna za komentarze ;)