Pierwszy dzień w nowej szkole. Tego
Stiles bał się najbardziej.
Jego ojca przeniesiono do Beacon Hills,
więc chłopak musiał zostawić wszystkich przyjaciół i
przeprowadzić się z Nowego Jorku do jakiegoś małego miasteczka.
Nie był tym specjalnie zachwycony, ale nie miał wyboru.
Siedział w swoim Jeepie zaparkowanym
na szkolnym parkingu, ale nie odważył się z niego wysiąść.
W końcu wziął się w garść i
chwytając torbę leżącą na siedzeniu obok, wysiadł z auta.
Westchnął głęboko dodając sobie odwagi i ruszył w stronę
ceglanego budynku.
Po zakończonych zajęciach Stiles
przyznał, że nie było tak źle jak się spodziewał. Zaprzyjaźnił
się nawet z chłopakiem o imieniu Scott.
Stał razem z nim przy szafkach i
słuchał jak chłopak opowiadał mu o szkole, mieście i gdzie
najlepiej można się zabawić. Niestety nie zakończyli tej rozmowy,
bo obok nich pojawił się mężczyzna. Był starszy od nich o kilka
lat. Miał ciemne, krótkie włosy, hipnotyzujące, zielone oczy, a
ubrany był w ciemne spodnie, białą bluzkę i czarną, skórzaną
kurtkę.
Tajemniczy mężczyzna odszedł gdzieś
ze Scottem, a Stiles patrzył nieprzytomnie w stronę, w którą
odeszli.
Zdał sobie sprawę, że nigdy nie
widział nikogo takiego w swoim życiu. On był inny... Nie taki jak
wszyscy; był niezwykły, ale nie potrafił tego wytłumaczyć.
Chłopak nie wiedział dlaczego, ale coś go do Niego
ciągnęło.
Postanowił, że za wszelką cenę
dowie się kim jest.
Następnego dnia po zakończonych
zajęciach Stiles postanowił śledzić tajemniczego mężczyznę.
Było to nawet proste, bo tego popołudnia znowu odwiedził Scotta.
Chłopak szybko wsiadł do swojego jeepa i ruszył za samochodem
bruneta. Jeździł za nim po całym mieście, jednak wydawało się,
że błądził bez celu. Camaro mężczyzny doprowadziło go na
całkowicie pustą drogę. W pewnym momencie mężczyzna zatrzymał
gwałtownie samochód, co zmusiło Stilesa do postąpienia podobnie.
Przez dłuższą chwilę oba samochody stały pośrodku drogi, lecz
po jakimś czasie tajemniczy brunet wysiadł ze swojego auta i ruszył
w stronę jeepa Stilesa. Jego twarz wyrażała złość, co
przestraszyło młodszego chłopaka. Jego strach pogłębił się,
gdy starszy gwałtownie otworzył drzwi jeepa i chwytając go za
koszulkę siłą wyciągnął go z auta przygważdżając go do
maski.
- Dlaczego mnie śledzisz? Kto Cię nasłał? - zapytał jeszcze bardziej zaciskając pięść na koszulce Stilesa.
- Nikt, przysięgam! Ja po prostu....
- Po prostu co?
- Moja ciekawość przejęła made mną kontrolę.
- Następnym razem zastanów się kogo chcesz śledzić. - odparł mężczyzna puszczając Stilesa i ruszył w stronę swojego samochodu.
- Kim jesteś? - zapytał niepewnie młodszy.
- Derek. - odpowiedział wsiadając do Camaro.
- Jestem Stiles!
Po tym wydarzeniu Stiles całymi dniami
chodził za Scottem i wypytywał o Dereka. Chciał wiedzieć o nim
jak najwięcej, lecz sam nie wiedział dlaczego. Było w nim coś
tajemniczego, co doprowadzało go do szału. Biedny Scott musiał
dokładnie opowiadać na zadawane przez przyjaciela pytania.
Oczywiście omijał temat tej niebezpiecznej strony mężczyzny. Nie
chciał go mieszać w to całe bagno, ale widząc jak Stiles się nim
interesuje, prędzej czy później i tak się dowie.
Derek nie był psychopatycznym
mordercą, w przeciwieństwie do jego wuja Petera, ale lepiej z nim
nie zadzierać.
Gdy już Stiles całkowicie zadomowił
się w Beacon Hills postanowił dołączyć do szkolnej drużyny
lacrosse. Razem ze Scottem udał się na boisko, gdzie drużyna
rozgrzewała się. Stiles dostał się do drużyny, co go ucieszyło
i ł zarazem, bo chodź umiał grać nie był w tym jakoś świetny.
Na jego pierwszym treningu, podczas
ćwiczeń Stiles zauważył znajomą sylwetkę między trybunami.
Widok przyglądającego się mu Dereka tak go rozproszył, że jeden
z graczy wpadł na niego.
- Stilinski! Skup się na grze! - zawołał trener dmuchając w jego nierozłączny gwizdek.
Chłopak wstał z ziemi i rzucając
ostatnie spojrzenie w stronę Dereka wrócił do treningu.
Kiedy trening się zakończył, a
Stiles i Scott wychodzili, że szkoły zauważyli przed nią znajome
camaro. Oparty o auto stał nie kto inny jak Derek.
- Scott, musimy pogadać. - powiedział mężczyzna, gdy byli blisko niego.
- Jasne. Coś się stało?
- Muszę pogadać z tobą i Isaac'iem. To pilne.
- Pewne. Poczekaj, zaraz po niego pójdę. - odparł Scott i zostawiając Dereka i Stilesa poszedł szukać Isaaca.
- Słuchaj.... - zaczął Stiles lekko podenerwowany. - Przepraszam za tamten wieczór.
- Nie szkodzi. Tylko następnym razem jak będziesz chciał kogoś śledzić, rób to bardziej subtelnie.
Stiles zaśmiał się i jakby
zapominając o całym zdenerwowaniu powiedział:
- Chciałbyś może kiedyś gdzieś wyskoczyć?
- Masz na myśli.... randkę?
- Tak.... Nie... Nie wiem.... Jak chcesz. - odparł plącząc się w słowach Stiles.
- Kiedy i gdzie?
- Jutro o 18 w kafejce na rogu?
Derek nie zdążył odpowiedzieć, bo
dołączył do nich Scott razem z Isaac'iem.
- Jesteśmy gotowi Derek. - powiedział Isaac i na gest starszego wsiedli do samochodu.
Mężczyzna odwrócił się w stronę
auta i stanął przed drzwiami od strony kierowcy.
- Do zobaczenia jutro. - rzucił w stronę Stilesa i wsiadł.
Gdy camaro odjechało Stiles nadal nie
mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał. Uśmiechnął się
tylko i udał w stronę parkingu gdzie stał jego jeep.
Podsumowując dostał się do drużyny
lacrosse i chyba umówił się na randkę z Derekiem. Można
powiedzieć, że przeprowadzka tutaj nie była najgorszym pomysłem.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znalazłam trochę czasu i udało mi się coś napisać :)
Będę wdzięczna za komentarze ;)
Jego twarz wyrażała złość, co przestraszyło młodszego chłopaka. Jego strach pogłębił się, gdy starszy gwałtownie otworzył drzwi jeepa i chwytając go za koszulkę siłą wyciągnął go z auta przygważdżając go do maski.
OdpowiedzUsuńCIARRRY *.*
JEJU JAK W\ZWYKLE ZAJEBISTE DZIEWCZYNO RZĄDZISZ!!!! RZADZISZ I NIE PRZETSAJESZ, WENY WENY I CZXEKAN\M NA NASTĘPNE !!!!! =]]
angela