sobota, 7 czerwca 2014

Arogancki dupek

Wiem, że was zaniedbuje, ale liceum to nie łatwa sprawa. W dodatku na koniec roku nam tyle dowalili, że nie wiem jak się wyrabiam.
Znalazłam ostatnio mojego starego one shota, jednak nie o Stereku tylko o Allison i Scott'cie ;) Mam nadzieję, że to wam się spodoba i proszę o cierpliwość, bo jestem w trakcie pisania jednego Sterekowego :)

***

Allison siedziała na kanapie w swoim mieszkaniu czytając książkę, którą niedawno wypożyczyła. Lubiła spokój i ciszę i była wdzięczna, że jej sąsiedzi nie imprezowali co noc. Właściwie to nie odbywały się tam żadne imprezy. Jedyną formą rozrywki był klub książki, do którego Allison uczęszczała w każdy piątek. Można by powiedzieć, że jej życie było trochę nudne, ale wcale jej to nie przeszkadzało. 
Jej najlepsza przyjaciółka Lydia cały czas próbowała ją trochę rozruszać, bo w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki Lydia była popularną dziewczyną, która lubiła zabawę. Mimo, iż były totalnymi przeciwieństwami, ich przyjaźń trwała od bardzo dawna.

Spokojne czytanie książki przeszkodził Allison dzwoniący telefon. Dziewczyna odłożyła lekturę i podniosła leżący na stoliku telefon.
- Cześć skarbie. - powiedziała gdy zobaczyła imię swojej najlepszej przyjaciółki.
- Alli! Słyszałaś dzisiejszego newsa? - zapytała radośnie.
- Stało się coś?
- Dzisiaj do naszego bloku wprowadza się ktoś nowy!
- Dlaczego to cię tak ekscytuje?
- Może to jakieś ciacho!
- Po pierwsze: skąd wiesz, że to facet? Po drogie: masz już chłopaka.
- Wiem, co Erica mi powiedziała i wiem, że mam na imię Scott. Może i mam chłopaka, ale zawsze można popatrzeć. Może tobie się spodoba.
- Wiesz, że nie szukam chłopaka.
- Oj, nie bądź taka. Książki nie zapewnią Ci przyjemności do końca życia.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Bo cię znam i założę się, że czytałaś zanim do ciebie zadzwoniłam. - upierała się Lydia. - A tak przy okazji, wpadniesz jutro? Jacksona nie będzie cały dzień, więc urządzimy sobie babski wieczór.
- Jasne, że wpadnę. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia skarbie.
Rozłączyła się i wróciła do czytania książki. Niestety po kilku przeczytanych stronach nie dane jej było dokończyć, bo z mieszkania naprzeciw dobiegła głośnia muzyka. Wkurzona rzuciła książkę na kanapę i wybiegła z mieszkania kierując się do drzwi mieszkania, z którego leciała muzyka. Zaczęła walić pięściami w drzwi czekając, aż ktoś wyjdzie. Chwilę później otworzyły się i przed Allison stanął przystojny chłopak, prawdopodobnie w jej wieku.
- Czy możesz ściszyć tą muzykę!? – krzyknęła.
- Poczekaj, ściszę muzykę, bo cię nie słyszę! – chłopak zniknął w drzwiach i wyłączył muzykę, zaraz potem stał z powrotem przed Alli. – Witam szanowna sąsiadko. Co cię do mnie sprowadza?
- Te jęki mnie sprowadzają. Przeszkadzasz mi w czytaniu.
- Bardzo przepraszam. Obiecuje, że będę słuchać muzyki ciszej.
- Mam nadzieję. – Allison już chciała odejść, ale zanim weszła do swojego mieszkania usłyszała głos chłopaka:
- Jestem Scott. A ty?
- Niezainteresowana.
- Miło mi… Niezainteresowana.- uśmiechnął się puszczając jej oczko i wszedł do mieszkania.
Poirytowana Allison po wejściu do swojej sypialni rzuciła się na łóżko.
- Arogancki dupek.


*

- I co potem? – zapytała coraz bardziej zaciekawiona Lydia.
- Uśmiechnął się jak koń na widok kostki cukru i wrócił do siebie.
- Och! – Lydia podekscytowana klasnęła w dłonie. – Idealny facet dla ciebie!
- Czy ty mnie nie słuchałaś? To zwykły arogancki dupek.
- Od nienawiści do miłości jeden krok.
- Daj spokój. Tak długo aż będzie cicho nie mam zamiaru z nim rozmawiać lub go oglądać.


*

Po wspólnym dniu spędzonym z Lydią, Allison odpoczywała robiąc to, co kocha najbardziej, czyli czytając. Popijając swoją ulubioną zieloną herbatą pochłaniała kolejne kartki książki. Myślała, że już nic jej dzisiaj nie przeszkodzi, jednak myliła się. Po 30 minutach spokoju, z mieszkania jej nowego denerwującego sąsiada Scotta znowu słychać było głośną muzykę.
Nerwy Allison puściły i znowu wybiegła z mieszkania dobijając się do jego drzwi, które po chwili otworzyły się, a Alli ujrzała Scotta… bez koszulki.
- Witam uroczą sąsiadkę.
Allison przestała się gapić na mięśnie Scotta i znowu na niego nakrzyczała.
- Ty jesteś głuchy czy głupi? A może oba?
- O co ci znowu chodzi?
- Pamiętasz, że obiecałeś, że będziesz słuchać muzyki ciszej?
- Pamiętam.
- To w takim razie co to ma być?!- zapytała krzycząc, próbując zagłuszyć ten hałas.
- Ta muzyka? Oh… To nie ja jej słucham. – odpowiedział spokojnie.
- W takim razie kto? – Allison robiła się coraz bardziej zdenerwowana.
- Mój przyjaciel. Wpadł zobaczyć moje nowe mieszkanie i na wejściu dopadł lodówkę i wieżę.
- Czy mógłbyś mu łaskawie powiedzieć by to ściszył?
- Sama możesz mu to powiedzieć. STILES! – krzyknął w stronę otwartych drzwi i po chwili obok niego stanął chłopak w tym samym wieku co Scott.
 - Co się stało Scotty? – zapytał zaciekawiony.
- Stiles poznaj moją jakże uroczą Niezainteresowaną.
- Czyżby to jest ta twoja wredna sąsiadka? – zapytał go Stiles.
- Twierdzisz, że jestem wredna? Za to z ciebie arogancki dupek! – Allison puściły nerwy i po wygarnięciu Scottowi, wbiegła do swojego mieszkania trzaskając drzwiami.


*


- Jeśli zrobi to jeszcze raz to go zamorduje. – Allison opowiadała Lydii o wczorajszym zajściu chodząc wściekła dookoła stołu.
- A nie pomyślałaś, że mu się podobasz?
- Oszalałaś?!
- Od nienawiści do miłości jeden krok.
- Już to mówiłaś.
- Bo mam rację.  – Alli tego nie skomentowała i po chwili milczenia Lydia powiedziała . –Chcę go poznać.
Allison zszokowana prawie by wypluła herbatę, którą popijała.
- Ty się chyba przegrzałaś.
- No co? To aż takie dziwne?
- To nie jest dziwne, to jest szalone!
- Daj spokój on jest… - Lydia nie skończyła, bo znowu w mieszkaniu sąsiada Alli zaczęła lecieć głośna muzyka.
- …martwy. – dokończyła za przyjaciółkę zdenerwowana Allison i natychmiast wybiegła z mieszkania nie zwracając uwagi na wołającą za nią Lydię.
Nie bawiąc się w bycie miłą sąsiadką, Allison wbiegła jak błyskawica do mieszkania Scotta znajdując źródło hałasu.  Minęła zdziwionych Scotta i Stilesa siedzących na kanapie. Rzuciła się na grającą wieżę i wyszarpnęła wtyczkę z gniazdka.
- Co ty wyprawiasz?
- Robię to co powinnam zrobić już dawno.
- To może ja was zostawię samych. – odparł Stiles, wyszedł z mieszkania i stanął w drzwiach obok Lydii.
- Nie wiem dlaczego się denerwujesz.
- Bo wkurzają mnie takie aroganckie dupki jak ty!
Scott zamiast być zły i zacząć nią nią krzyczeć, tak jak ona na niego, stal uśmiechnięty.
- Dlaczego się uśmiechasz? – Allison zapytała zdziwiona.
- Szaleję za tobą.
- Co?
Allison nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bo Scott złapał jej twarz w swoje dłonie i pocałował ją.
- Wiedziałam, że tak będzie! – powiedziała radosna Lydia do Stilesa jednocześnie pociągając chłopaka do mieszkania Alli, chcąc zostawić ich samych. Gdy Scott i Allison oderwali się od siebie, dziewczyna powiedziała:
- Lydia miała rację…
- Co? – zdziwił się Scott.
- Nic.
Allison  zbliżyła się do Scotta i zarzucając swoje ręce na jego kark, pocałowała go.

------------------------------------------------------------------------------------------------------
To tyle :) Jak tylko będę miała trochę wolnego czasu dodam next :))

środa, 19 lutego 2014

"Jestem tu. I nie odejdę. Już nigdy..."

KONTYNUACJA #3 

Stiles leżał w szpitalu, nieprzytomny od kilku dni.
Scott i Lydia na zmianę czuwali przy przyjacielu, mając nadzieję, że obudzi się lada chwila.
Jednak nic się nie działo.
Szeryf krzyczał na lekarzy by zrobili coś, co mogło pomóc jego synowi.
Ale lekarze nie wiedzieli co mu dolega.

Lydia wiedziała.

Wiedziała co doprowadziło jej przyjaciela do takiego stanu.
Wiedziała i czuła się winna, bo także ona powtarzała mu, że bez Dereka będzie mu lepiej.
Myliła się.
Wszyscy się mylili.
Niestety Lydia zrozumiała to, gdy było już za późno.
Zrozumiała, że Stiles potrzebował Dereka.

Ale Derek wyjechał.
Scott powiedział jej, że wyjechał od razu po tym, jak zerwał ze Stilesem.
Lydia była pewna, że nawet nie wiedział o tym, że chłopak trafił do szpitala.
Scott twierdził, że tak będzie najlepiej.
Jednak Lydia postanowiła coś z tym zrobić. Derek powinien wiedzieć. Bo to nie jego wina. To wina ich wszystkich, bo tak naciskali na wilkołaka, że nie tylko zranili go, ale jakże Stilesa.

Dziewczyna miała plan.
Może okazać się kompletnie bezużyteczny, ale warto spróbować.
Poszła do Petera. Próbowała dowiedzieć się od niego gdzie udał się jego siostrzeniec, albo przynajmniej jak może się z nim skontaktować.
Jednak Peter nie wiedział.
Albo po prostu nie chciał powiedzieć, bo Peter to nadal Peter i nie wyświadczy żadnej przysługi bez czegoś w zamian.

Lydia nie poddawała się.

Z telefonu Stilinskiego, który trzymała od tamtego wydarzenia, spisała do swojego numer do Dereka.
Na klawiaturze wystukała krótką wiadomość: "Stiles jest w szpitalu" i kliknęła wyślij.
Tylko to mogła zrobić.

Tydzień później nadal nie było odpowiedzi.
Lydia czuła się bezradnie widząc Stilesa cały czas pogrążonego w śpiączce.
Minął kolejny dzień, który Lydia spędziła w szpitalu. Robiło się późno, więc zbierała się do wyjścia. Chwyciła Stilesa za rękę, wyszeptała "Wszystko będzie dobrze" i wróciła do domu.

Stiles powoli wracał do przytomności. 
Pierwsze co poczuł to kogoś dotyk na swojej ręce.
Powoli otworzył zaspane powieki. Światło lampy raziło jego oczy. Powoli rozejrzał się po pokoju i pierwsze co dostrzegł była postać siedząca przy jego łóżku i trzymająca jego dłoń.
Od razu rozpoznał kto to był.
Mimo worów pod oczami i kilku dniowego zarostu rozpoznał te piękne zielone oczy, w które tak często się wpatrywał, teraz jednak pogrążone ze smutku.
"Derek..." Stiles ledwo wychrypiał.
"Cśśśś. Jestem tu. I nie odejdę. Już nigdy. Przepraszam Stiles, przepraszam, że Cię skrzywdziłem..."
"Derek..."
"Nic nie mów. Musisz odpocząć, a ja się Tobą zajmę."

Po kilku godzinach spędzonych w szkole, Lydia jak zwykle udała się do szpitala odwiedzić Stilesa. Szła korytarzem, który znała już na pamięć, pod sale 305.
Gdy była już przed wejściem do sali, gwałtownie się zatrzymała. Przez okienko znajdujące się w drzwiach ujrzała, że ktoś siedzi z przytomnym Stilesem, jednak nie był to Scott.
Lydia bez problemu rozpoznała tego mężczyznę. Uśmiechnęła się na widok uśmiechu na twarzy przyjaciela i wróciła do domu zostawiając ich samych, wiedząc, że Derek zaopiekuje się chłopakiem.

wtorek, 18 lutego 2014

"Dzień dobry"

To był zimowy wieczór. Jeden z tych, kiedy chciałoby się tylko leżeć pod kocykiem i popijać gorące kakao. I to właśnie robił Stiles.

Siedział w ciemnym pokoju wygrzewając się pod kocem i patrząc za okno, za którym sypał puszysty śnieg. Stiles czuł się dobrze. Bezpiecznie. W takie wieczory nie musiał martwić się o wszystkie wilkołacze sprawy, z którymi zmagał się każdego dnia.

Teraz myślał tylko o sobie. Może było to samolubne, ale tego właśnie potrzebował. Potrzebował przestrzeni. Przestrzeni od nadnaturalnych rzeczy.
W końcu jest człowiekiem, a ludzie potrzebują czasu dla siebie. Potrzebują czasu do regeneracji, bo nie posiadają wilkołaczych zdolności do błyskawicznego samoleczenia.

Stiles kochał pomagać. Gdy dowiedział się o tym co spotkało Scotta, pomógł mu opanować swoje wilcze instynkty. Jednak szczególnie uwielbiał pomagać Derekowi. Był on przez ludzi brany za mordercę, zagrożenie, czy po prostu kogoś, kogo należy unikać.
Stiles wiedział jaki on był naprawdę. Wiedział, że pod tą cierpiącą maską krył się ktoś wyjątkowy o wielkim sercu i pięknej duszy.
Tylko on wiedział ile bólu kryją jego zielone oczy.
Skąd to wiedział?
Bo Derek jest kimś wyjątkowym, kogo darzy specjalnym uczuciem.
Kocha go.
Kocha go mimo wszelkich niedoskonałości.
Kocha jego zranione serce, które powoli wraca do życia z każdym dniem.
Kocha jego uśmiech, którym go obdarza gdy są sami.
Kocha te dni, które spędzają w swoim towarzystwie, nawet gdy nie mówią nic, bo znają się tak dobrze, że słowa są im zbędne.

Stiles poczuł zmęczenie, a jego powieki zaczęły powoli opadać. Odłożył już pusty kubek na podłogę i przewrócił się na drugi bok i zasnął.

*

Drzwi do domu chłopaka otworzyły się wpuszczając do domu zimne powietrze. do środka wszedł Derek wzrokiem szukając oznak Stilesa. Nie szukał długo, bo już po chwili dostrzegł go śpiącego na kanapie. Derek podszedł do niego i widząc malujący się spokój na jego twarzy nie miał serca go budzić. Chwycił koc leżący na podłodze i przykrył nim chłopaka. Stiles poruszył się, ale nie zbudził. Jego twarz wyrażała zadowolenie, jednak Derek wyczuł, że chłopakowi jest niewygodnie.
Wiedząc, że Stiles ma mocny sen, Derek powoli chwycił go i cicho zaniósł go na górę do pokoju chłopaka, do którego drogę znał tak dobrze.
Gdy już był w odpowiednim pokoju delikatnie położył Stilesa na łóżku poprawiając otulający go koc.
Wilkołak zdjął kurtkę oraz buty i położył się obok niego. Stiles od razu wtulił się w Dereka wydając pomruki zadowolenia. Wtulony w chłopaka szybko zasnął.

*

Promienie światła wpadające przez okno do pokoju zbudziły Stilesa ze snu. Chłopak przeciągnął się i poczuł, że ktoś leży tuż obok. Otworzył oczy i ujrzał śpiącego Dereka. Zauważył też, że jakimś cudem znalazł się na łóżku w swoim pokoju. "To na pewno sprawka Dereka" pomyślał patrząc na pogrążonego w śnie mężczyznę.
Całymi dniami mógł patrzeć na ten widok. Derek wyglądał wtedy tak bezbronnie i krucho, niczym dziecko.
Stiles zapragnął dotknąć jego ust, które aż kusiły swoją miękkością.
Chłopak powoli zbliżył się do Dereka i złożył delikatny pocałunek na jego wargach.
Nagle oczy mężczyzny otworzyły się, a usta wygięły w uśmiechu.
"Dzień dobry" powiedział Stiles.
"Dzień dobry" odpowiedział mu Derek. "Jak się spało?"
"Dobrze, a tobie?"
"Idealnie."
Nie mówili nic więcej, tylko patrzyli w swojej oczy chcąc, by ta chwila trwała wiecznie.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem Angela, że obiecałam Ci inny, ale nie miałam czasu, a ten jest krótszy i bardziej mi się podoba, a
chciałam coś dodać ;D

wtorek, 14 stycznia 2014

Kilka mini shotów z dedykacją dla Angeli ;)

#1
Stiles leżał na łóżku i nie mógł zasnąć. Od kilku dni męczyły go koszmary, w których na nowo przeżywał śmierć swojej matki. Za każdym razem gdy zamykał oczy widział, kredo-białe ściany szpitala, w które tak często się wpatrywał, gdy odwiedzał swoją mamę.
Jednak ta noc była gorsza.
W swojej głowie cały czas miał obraz cierpiącej matki, która słabym głosem wołała jego imię.
- Mamo... Nie...
Ledwo wypowiadał słowa, czując zbliżający się kolejny atak paniki.
- Hej Stiles. Spokojnie... Oddychaj...
Do uszu Stilesa przebił się delikatny głos, który tak kochał i poczuł silne ramiona, w których czuł się najbezpieczniej.
- Jestem przy tobie.
- Derek...
- Tak, to ja.
Wiedząc, że znajduje się w ramionach Dereka, odetchnął spokojnie i wtulił się w niego.
- Skąd wiedziałeś? - Stiles zapytał go z twarzą skrytą w jego klatce piersiowej.
- Bo cię kocham. - starszy odpowiedział i pocałował Stilesa w czubek głowy.


#2
- Stiles... Zostań, proszę...
Stilesa obudziło rozpaczliwe wołanie Dereka.
Chłopak przekręcił się na drugi bok i zobaczył szarpiącego się obok niego na łóżku alfę.
- Nie odchodź...
Stiles poderwał się i przytulił go.
- Hej, jestem tu... Nigdzie się nie wybieram.
Derek powoli otworzył oczy i gdy tylko zobaczył Stilesa z jego twarzy zniknęło zmartwienie i pojawił się lekki uśmiech.
- Miałeś zły sen? - zapytał młodszy.
- Tak. Śniło mi się, że odszedłeś.
- Przecież wiesz, że nigdy bym tego nie zrobił głuptasie.
- To było takie realistyczne...
- Wierzę ci... Czułem się tak samo po śmierci mamy. Ale wiedz, że nigdy cię nie zostawię.
- Obiecujesz?
- Obiecuje. A teraz wracajmy do spania.
- Kocham cię, - powiedział Derek skulony w objęciach chłopaka.
- Ja ciebie też. - odpowiedział Stiles i chwilę później oboje odpłynęli w spokojny sen.


#3
Derek

Przytłoczony myślami Derek siedział na łóżku próbując wszystko sobie poukładać.
Kochał Stilesa, a Stiles kochał go i to była najpewniejsza rzecz w jego życiu.
Pewne było także to, że był wilkołakiem i w każdej chwili mógł go skrzywdzić, bo choć miał swoją kotwicę, Stiles sprawiał, że czasami tracił nad sobą panowanie.
Scott powtarzał, że prędzej czy później go skrzywdzi, bo Stiles jest niewinny; ludzki.
Allison mówiła, że on na niego nie zasługuje.
Isaac twierdził, że Stilinski powinie ułożyć życie z kimś normalnym, kto potrafi zapewnić mu bezpieczeństwo.
Peter namawiał go, by zmienił chłopaka w wilkołaka, jednak nie miał pewności, czy ugryzienie go nie zabije.

Derek podął decyzję. Za bardzo kochał Stilesa, by patrzeć jak będzie cierpiał będąc z nim.
Postanowił to zakończyć... dla jego dobra, jednak nie miał tyle odwagi by zrobić to osobiście, więc postąpił jak tchórz. Chwycił telefon leżący obok niego i napisał krótkie:
"Z nami koniec"
I z bólem serca wcisnął wyślij...




Stiles

Stiles spędzał czas z Lydią, która z jego wieloletniego zauroczenia zmieniła się w jego najlepszą przyjaciółkę. Jednak ostatnio spędzał z nią coraz mniej czasu, gdy zaczęła popierać Scotta i powtarzać mu jak to Derek na niego nie zasługuje, że jako wilkołak może go kiedyś skrzywdzić, że powinien znaleźć sobie kogoś lepszego.
Stiles jej nie słuchał. Ani jej, ani Scotta, Isaaca, czy Allison.
Wszyscy powtarzali mu to samo.
Jadnak jego miłość do alfy była ponadto. Nie wyobrażał sobie życia bez jego obecności w nim.
Lydia zauważyła, że jej przyjaciel posmutniał, więc szybko zmieniła temat, co go ucieszyło.
Chwilę później chłopak poczuł wibracje telefonu w swojej kieszeni. Wyciągnął go i rozpromienił się, gdy zobaczył, że nadawcą był Derek. Otworzył sms i... jego cały świat runął u ciągu kilku sekund.
"Z nami koniec"
Te trzy słowa sprawiły, że Stiles'owi zaczynało brakować powietrza.
Widząc jego reakcję, Lydia wyrwała chłopakowi telefon i zobaczyła co jest przyczyną jego ataku paniki.
Chłopak próbował powstrzymać swoją panikę, która zaczęła go ogarniać, jednak było coraz gorzej.
Usłyszał tylko słaby głos Lydii mówiący "Tak będzie najlepiej" i odpłynął...